piątek, 14 października 2016

Zawieszony

Od Taylora

Wyjechałem na 2 tygodnie ze szkoły do domu, do rodziców. Wyjazd się udał lecz strasznie tęskniłem za znajomymi z uniwersytetu. W sumie to już 2 miesiąc leciał "nauki", a ja sobie wolne zrobiłem. No cóż postanowiłem nadrabiać zaległości od razu jak wrócę.

Pożegnałem się z mamą i siostrą. Wsiadłem do samochodu. Tata zawiózł mnie na lotnisko. Z jednej strony stwierdziłem, że chce zostać lecz z drugiej strony już będę miał sporo zaległości po 2 tygodniach więc pożegnałem się z tatą i poszedłem na odprawę. Już po 10 minutach usiadłem w samolocie. Siedzenia powoli się zapełniały ludźmi. Podeszła dziewczynka z matką. Kobieta rozejrzała się i spojrzała na bilety. Odwróciła wzrok na córkę i cichym głosem zapytała -Skarbie gdzie chcesz usiąść? Obok tego pana -wskazała na mnie wzrokiem- czy z tym ? -spojrzała na grubszego mężczyznę, który jadł kanapkę.
Dziewczynka rozejrzała się i odpowiedziała kapryśnie - Z Tobą mamusiu
Uśmiechnąłem się delikatnie, zachowanie młodej kobietki był zrozumiały wyglądała na 10 lat może 11.
-Usiądź tutaj -wskazała ma siedzenie obok mnie -Ja będę obok -powiedziała życzliwie matka
Dziewczynka spojrzała na mnie i usiadała na siedzeniu obok mnie. Jej małe oczka obserwowały mnie przy każdym ruchu.
Podeszła stewardessa i gdy zobaczyła, że dziewczynka trzyma w rękach pas i nie wie co ma z nim zrobić, podeszła i zapięła pasy dziecku.
-Dziękuję -powiedziała natychmiastowo z uśmiechem
Stewardessa uśmiechnęła się w odpowiedzi. Samolot wzbił się w powietrze. Po jakich 10 minutach dziewczynka odezwała się do mnie.
-Co pan ma na szyi? -zapytała ciekawsko
-Nazwijmy to symbolem jednego z moich zwycięstw nad bólem i cierpieniem -odpowiedziałem lekko zamyślony i zarazem zmęczony
Spojrzała na mnie jeszcze raz od stóp do głów i rzekła - Dużo pan przeszedł...-zaczęła lecz matka się wtrąciła- Jessica przestań ... Przepraszam pana za jej zachowanie
Zerknąłem na matkę Jessicy i powiedziałem -Nic nie szkodzi to nic takiego -uśmiechnąłem się życzliwie do dziecka
Spoglądała na mnie aż w końcu nie zachciało jej się spać. Zaczęła przysypiać i oparła się o fotel. Zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć. Po kilkunastu minutach poczułem ciężar na ręce. Zerknąłem i zobaczyłem śpiącą na mnie Julkę. Zamknąłem oczy i po jakimś czasie zasnąłem.
~Dłuższy czas później~
Obudziło mnie gwałtowne szarpnięcie. Otworzyłem oczy i spojrzałem, że samolot wylądował. Powoli wysiadłem i skierowałem się na odprawę. Po 10 minutach wyszedłem z lotniska i wsiadłem do autobusu. Kierowca na mój widok uśmiechnął się.
-Dzień dobry panu. Miło mi pana widzieć -przywitałem się
-Witaj, tam gdzie ostatnio?
-Dokładnie panie Chadzie -odparłem z uśmiechem
Miło mi się z nim rozmawiało za każdym razem.
~Jakoś 40 minut później~
-To tutaj młody -powiedział kierowca zatrzymując się koło lasku
-Dziękuję bardzo -powiedziałem wychodząc i dodałem -miłego dnia
Dosłownie po chwili mojego wyjścia odjechał dalej, a ja zostałem sam. Znałem drogę już doskonale. Po 5 minutach idąc skrótami byłem już pod budynkiem szkoły.
Wszedłem z rzeczami i zobaczyłem sporo nowych twarzy. Cóż byłem zaskoczony. Idąc do swojego pokoju widziałem tyle nowych twarzy, że aż zwątpiłem że jestem cały czas w tej samej szkole.
Otworzyłem drzwi i szybkim krokiem wszedłem do środka. Odruchowo rzuciłem torby w kąt nie rozpakowując ich i położyłem się na łóżku zmęczony podróżą. Nie minęło 5 minut ciszy , gdy nagle usłyszałem burczenie brzucha. Spojrzałem na zegarek i zorientowałem się że za chwilę kolacja. Wstałem i ruszyłem na stołówkę. Przebyłem parę korytarzy i byłem na miejscu.
Nagle z sali usłyszałem krzyk
-Chodź do nas?

<Kto tam krzyczy? >

Sara

Imię: Sara Vivienne
Nazwisko: Whitelaw
Wiek: 18 lat
Narodowość: Brytyjska
Płeć: kobieta
Charakter: Sara? Miła i szalona osoba. Jest bardzo towarzyska i zawsze tryska humorem. Nikt nigdy jeszcze nie widział aby ta dziewczyna płakała. Jest bardzo silna psychicznie i nie da sie jej tak łatwo złamać. U niej każda tajemnica jest bezpieczna mimo tego że nastolatka mało kiedy umie sobie radzić z własnymi. Nie da sie jej opisać wieloma słowami lecz zdradzę wam że jest także bardzo optymistyczna. Patrzy na świat przez różowe okulary i jest dla wszystkich oazą spokoju. Kimś w rodzaju drugiej matki. Zawsze stara sie jakoś pomóc lub coś wytłumaczyć. Sara uważa że nawet najbardziej krnąbrnego konia da sie uspokoić i przemówić do niego łagodnym głosem tak by szedł za tobą potulny jak baranek. To dziewczyna która mimo wszystko potrzebuje ciepła i miłości gdyż sama ją rozdaje w najróżniejsze sposoby. Więc i ty miej nieco zrozumienia dla innych, dobrze?
Rysopis: Wysoka i szczupła brunetka, włosy są jedwabiste i falowane. Sięgają jej do końca łopatek. Ma śliczne piwne oczy które zapamiętasz już na zawsze. Na szyi ma tatuaż w kształcie czarnego serduszka. Jej ręce zdobią jedynie dwie bransoletki i niebieski zegarek. Dumnie nosi na swej szyi wisiorek z koniem który dostała od prababki.
Partner/ka *: Sara nigdy jeszcze nie zaznała miłości.
Głos *: The Ocean
Nr pokoju *: 154
Klub *: II
Poziom jeździectwa: 1
Koń *: -
Inne *:
-Uwielbia rysować
-Jej jedynym nałogiem jest picie kawy
-Nie lubi żelków ani ciastek
-Kocha czekoladę
-Lubi zapach lawendy i róż
-Od małego uwielbia gotować
-Kiedyś paliła dużo papierosów ale przestała
-Nigdy nie piła alkoholu
Nick: Komunia03

niedziela, 2 października 2016

Od Natalie

Bianca... To imię krążyło w mojej głowie o samego ranka, aż do południa, czyli to teraz. Na każdej lekcji próbowałam sobie przypomnieć dlaczego to imię wydaje mi się takie znajome. W szkole nie ma nikogo o takim imieniu, albo przynajmniej nie znam takowej osoby. Dopiero pod wieczór przypomniałam sobie o wysokiej brunetce o pięknym zielonych oczach, które zawsze wydawały mi się należeć do węża. I wtedy do głowy wróciła mi ta dziewczyna, którą pierwszy raz spotkałam w przypadkowej uliczce. Wtedy oboje nie miałyśmy domu i z łatwością znalazłyśmy wspólny język. Byłam okropnie ciekawa co teraz u niej się działo. Ale jak mogłam to wiedzieć? Jedyny sposób to kontakt z nią, ale jak? Nie mam ani telefonu, w szkole też mi nie pozwolą zadzwonić. Ewentualnie list... ale nie znam sposobu, jak wysłać tą kartkę. Siedziałam do późna, nie mogąc zasnąć. To była moja taka pierwsza... przyjaciółka. Tyle, że nie widziałam jej od ucieczki w Chicago i morderstwa w przypadkowym domu. A co, jeśli zmieniła adres zamieszkania? Jeśli musiała uciekać?
I dopiero o trzeciej w nocy obudziłam się z tak zwaną "weną". Wstałam z łóżka nakładając kapcie. Zapaliłam lampkę przy biurku i siedząc jedynie przy tym skąpym źródle światła, chwyciłam długopis, kartkę i kopertę. Bez większego zahamowania zaczęłam długopisem zostawiać na kartce tusz, litery, które sklejały się w słowa.
"Cześć Bianca. Tutaj Natalie (Mućka). Widziałyśmy się dobre parę lat temu i nie miałyśmy kontaktu. Ja obecnie znajduje się we Włoszech, w takich uniwersytecie, że miałam nawet problem z wysłaniem tego listu. Mam nadzieję, że jednak go dostaniesz, nie zmieniłaś miejsca zamieszkania, a ja sama nie pomyliłam adresu. Jeśli to czytasz, to wiec, że w obecnej chwili u mnie wszystko gra. Głównie chodzi w tej szkole o jeździectwo i większość jest zakazana A takie tam bzdety. A co u ciebie? Mam nadzieję, że dostałaś ten list i jak najszybciej przyślesz wiadomość. Na prawdę mi ciebie brakuje. Tutaj z nikim nie potrafię się dogadać i okropnie brakuje mi twojego śmiechu i tego łamania zasad, by poczuć adrenalinę.
PS: Jeśli przyślesz odpowiedź, mogę nie odpisać, jeśli dyrekcja zabierze mi twój list.
Pozdrowienia.
Natalie Moore, czyli Mućka"
Odłożyłam długopis, złożyłam kartkę i schowałam list do koperty. Wpisałam jeszcze adres z nadzieją, że jest odpowiedni. "Mućka" to tak zwana moja ksywka. Gdy się poznałyśmy, ciągle myliłam moje nazwisko. Nie mówiła Moore, tylko Mućka. Nie wiem dlaczego. Twierdziła, że na początku się przesłyszała, a potem jej się to spodobało.
Dopiero po napisaniu udało mi się zasnąć. Tylko teraz pytanie - jak ja to wyśle?
Odpowiedź pojawiła się następnego dnia, gdzieś tak mniej więcej przed południem. Gdy wszyscy znajdowali się na stołówce na drugim śniadaniu, a nauczyciele mieli zebranie w drugiej części budynku, ja wyszłam na zewnątrz, aż do bramy głównej. Za nią nie było żadnych ludzi, nie licząc stajennego, który właśnie wracał do domu. Okazało się, że przepracował cąłą noc, by na dzień wrócić do domu. On był moim tak zwanym ratunkiem. Był taki miły, że zgodził się na wysłanie listu. Podałam mu go przez bramę dziękując serdecznie, po czym wróciłam do siebie.
A potem nie dostałam żadnej odpowiedzi...

Od Natalie CD Harrego

Moje wejście do kolejki, dzięki znajomej, która mnie przepuściła, nie spodobało się jakiemuś osiłkowi. Stał on za mną i gdy tylko weszłam pomiędzy niego, a stołówką, od razu popchnął na bok, wyrzucając z kolejki. Zmarszczyłam tylko brwi i go popchnęłam tak, jak on mnie, po czym wróciłam na swoje miejsce. Coś tam przeklął pod nosem, chyba wyzywając mnie od jakiś dziwek, ale nie zareagowałam. Podszedł do mnie i stanął tak, jakby uważał się za kogoś lepszego. A w prawdzie to był po prostu ode mnie większy - nie bł umięśniony, po prostu duży. Postawiłam dłonie trochę szerzej, a jego twarz zrobiła się czerwona. Kazał mi iść na koniec kolejki, coś tam gadał, że nie mam prawa się wpychać. Oczywiście tłumaczenie mu tego i owego zabrało mi sporo czasu, a do tego nic to nie dało. Rzucił się na mnie, a raczej ponownie odepchnął. Gdy chciałam wrócić na swoje miejsce, nie pozwolił mi. Zacisnęłam pięści, po czym go po prostu kopnęłam w piszczel. Podniósł nogę, złapał ją za prawą rękę i się schylił. Skorzystałam z tego, po czym uderzyłam go pięścią w twarz, a następnie wróciłam do kolejki. Pierwszy raz się cieszyłam, że mam takie, a nie inne buty. Były dosyć one ciężkie, ponieważ miały jakąś inną podeszwę, okropnie twardą, także kopnięcie by zabolało każdego. Widocznie chciał mi oddać, nie znając zasady, że dziewczyn się nie bije, ale nie mógł. Dlaczego? Bo akurat nauczyciel wchodził do stołówki i uważnie spoglądał na każdego ucznia. Dzięki niemu mogłam być spokojna, a nawet lepiej. Grubasowi, jak i jego trzem kolegom chyba znudziło się czekanie tutaj, także wyszli z kolejki, a na ich miejsce stanął ten sam dziwny chłopak. Spojrzałam na niego kątem oka i najbardziej co zwróciło moją uwagę, to papieros za jego uchem.
- Wyjmij zza ucha fajkę, Harry - powiedziałam tak cicho, aby stojący niedaleko nauczyciel tego nie zobaczył. Potem chwyciłam tackę i zaczęłam nakładać trochę kolacji.
Można powiedzieć, że się załamałam. Bo kto w końcu jest na tyle głupi, aby pokazywać wszystkim, że się pali? Ja sama nic nie mam do papierosów, zawsze gdy mam okazję, palę, bo tak czy siak to jest rzadkie. Ale według mnie jego czyn był po prostu idiotyczny. Chyba, że jest gorszym zapominaczem ode mnie. No dobra, to nie możliwe. Sama pewnie bym zapomniała o czymś takim, gdyby nie to, że ja nigdy nie zostawiam żadnego. Jeśli mam, palę wszystkie. Nie licząc całej paczki, smokiem to ja nie jestem.
Trzymając tackę z kubkiem kawy rozpuszczalnej i miską kaszy manny z sokiem malinowym usiadłam w wolnym stoliku. Był on czteroosobowy i nikt przy nim nie siedział. Z tego co widziałam, wszystkie stoliki były zajęte. Albo siedziały w nich grupy, dziewczyn, chłopaków, jakichś drużyn czy kółek z różnych lekcji, albo były zajęte przez tych "samotnych", którzy nie mogli znaleźć swojego miejsca w szkole, jak ja. Na początku obserwowałam ich wszystkich, patrzyłam na twarze próbując analizować ich tożsamość. Ale wyszło na to, że nikogo nie znałam prócz połowy swojej szkoły i wróciłam do kolacji. Chwyciłam łyżkę i wsadziłem ją do miski, podnosząc na niej trochę kaszy. I po chwili ktoś usiadł na przeciwko mnie. Podniosłam wzrok znad talerza spoglądając na ktosia. Był to ten chłopak, jednak tym razem bez fajki za uchem. Wróciłam wzrokiem do kaszy i się nie odezwałam. Byłam zajęta jedzeniem, gdyż po chwili mój brzuch wydał z siebie odgłos głodu.

<Harry? Wybacz, że tak późno, ale problemy z internetem>

Jasmine

Imię: Jasmine
Nazwisko: Blue
Wiek: 17
Narodowość: Amerykanka
Płeć: kobieta
Charakter: Jasmine to typowa dziewczyna nie wyróżnia się niczym od innych, jest miła i uprzejma. Lubi zawierać nowe przyjaźnie. Czasami jest tajemnicza i miewa gorsze dni, lecz prawie zawsze ma uśmiech na twarzy. Jest samodzielna, twarda i silna dziewczyna. Lubi pyskować, podskakiwać i zadzierać nosa.Nie lubi jak ktoś wtyka nos w nie swoje sprawy, więc stara się tego nie robić innym. Zazwyczaj jest silna, odważna i wytrzymała, ale bardzo łatwo go zranić. Kocha ryzyko i dobrą zabawę. Jest trochę brutalna, bo ma za sobą ciężką przeszłość. Nie ufna wobec innych nie znajomych, lecz jak się rozgada nie da się jej pohamować. Jest uparta i zadziorna, kocha wygrywać i lubi czasami rozkazywać innym. Jest bardzo otwarta na świat i lubi rozwiązywać zagadki i tajemnice.
Rysopis: opis wyglądu, także to czego nie widać na zdjęciu
Partner/ka *: --
Głos *: Ellie Goulding
Nr pokoju *: 139
Klub *: I
Poziom: 1
Koń *:
Inne *:
- Nie cierpi kawy
- Nie pali
- Jest uzależniona od żucia gumy
- Lubi jeździć konno
Nick: wikirox

niedziela, 25 września 2016

Thomas

Imię: Thomas
Nazwisko: Sangster
Wiek: 19
Narodowość: Brytyjczyk
Płeć: mężczyzna
Charakter: To z pozoru pewny siebie i śmiało idący przed siebie chłopak. Ale pozory mylą, prawda? Mimo że wydaje się być twardy jak skała, to w środku jest bardzo kruchutki. Nie lubi jednak okazywać jakiejkolwiek słabości, więc nigdy się nie dowiesz, czy to co powiedziałeś go zraniło. Można powiedzieć, że to człowiek zagadka, ale każdą zagadkę da się rozwiązać. Z nim jednak nie będzie tak prosto, od razu mówię. Całą pracę nad rozgryzieniem chłopaka utrudnia jego wieczny uśmiech, którym maskuje wszystko, co czuje.
Jakaś jego malutka część pragnie miłości, pragnie ciepła, ale Thomas stara się każda taką myśl odpędzać. Nie chce, by ktoś kiedykolwiek przez niego cierpiał i tyle. Miałby po prostu te cholerne wyrzuty sumienia, których tak nienawidzi.
Ma dość cięty język, lecz jest przy tym niezwykle inteligentny. Jego rozmówca musi być na podobnym poziomie, w innym wypadku się nie dogadają, a przy tym Tommy zanudzi się na śmierć. Jest urodzonym perfekcjonistką. Zawsze wszystko ma dopięte na ostatni guzik.
Z natury nie jest oszustem, ale gdy musi kłamać, to to robi. A wychodzi mu to fenomenalnie, ponieważ jego gra aktorka znajduję się na bardzo wysokim poziomie. Niektórzy mogliby powiedzieć, że to człowiek renesansu, bo tak naprawdę dobry jest w bardzo wielu dziedzinach. Sam jednak tego nie dostrzega i bardzo nie lubi pochwał.
Rysopis: Thomas jest wysoki, ale bardzo szczupły. Wygląda na dużo młodszego, niż jest.
Jego blond włosy, mimo że układa je codziennie, zwykle są w nieładzie. Ma bardzo ciemne, duże oczy dodające mu hmmm...uroku.
Wyróżnia się nadzwyczajną zwinnością. Może to przez jego dlugie nogi.
Partner/ka *: Bardzo chciałby poznać kogoś interesującego.
Głos *: Thomas Sangster
Nr pokoju *: 153
Klub *: Lekcje gry aktorskiej
Poziom: 0
Koń *: -
Inne *:
-Kocha czytać książki.
-Potrafi grać na gitarze.
-Marzy o zagraniu w jakiejś dużej produkcji filmowej.
-Nie przepada za zwierzętami.
-Nigdy nie miał najlepszego przyjaciela.
-Choćby jadł codziennie tonę słodyczy, to i tak nie przytyje, co bardzo go denerwuje.
-Uwielbia frytki z McDonald's.
Nick: Kocica123876