wtorek, 30 sierpnia 2016

Od Natalie

Tego dnia zapamiętałam, że rano mam się przygotować do szkoły, więc gdy tylko budzik mnie wybudził z pięknego snu, gdzie to pływałam pod wodą z hipopotamami, byłam gotowa na czas. W ciągu pół godziny ogarnęłam się w łazience, ubrałam i zrobiłam sobie kawę. Do lekcji miałam jeszcze kwadrans. Położyłam torbę na krzesło wyobrażając sobie, że to mój przyjaciel. W ciszy popijałam kawę, która zaczynała stygnąć. Nigdy nie jadłam śniadania, dlatego rano nie schodziłam nigdy do stołówki. Zamiast tego wlewałam w siebie kofeinę i to mi starczyło. Za dziesięć ósma mogłam wyjść z pokoju. Kolejne lekcje... jedynie myśl, że jutro mam wolne pozwalała mi iść przez korytarz z kluczem w kieszeni. Jeszcze pamiętam jak rozmawiałam o moim pokoju z dyrektorką.
~~~
Zaraz po przyjeździe tutaj poszłam się zameldować. Siedziała w swoim gabinecie przed biurkiem pisząc coś na jakiś dokumencie.
- Dzień dobry - przywitałam się i trzymając plecak na plecach weszłam do środka. Jej oczy podniosły się na mnie. Pierwszy raz zobaczyłam właścicielkę uniwersytetu, panią Miryam Brosseau-Adams. Wyglądała mi na jakaś szlachtę, czy coś takiego. A widząc jej puste spojrzenie uśmiechnęłam się. Odpowiedziała to samo pytając ze stoickim spokojem, co mnie sprowadza. Po wytłumaczeniu jej, że jestem nowa, zmieniłam temat na pokój.
- I potrzebuje pokoju... - Miryam kiwnęła głową. To wyglądało na zgodę.
~~~
Tak krótka historyjka zagościła właśnie w mojej głowie. Krótka i nudna. Ale wracając do dzisiejszego dnia. Idąc korytarzem spotkałam paru uczniów, paru nauczycieli, ale na nikogo nie zwróciłam uwagi. Z torbą na barku szłam w stronę stajni, gdzie to miała się odbyć pierwsza lekcja. Gdy wyszłam na dwór poczułam ten zimny powiew wiatru. Słońce zostało przykryte przez chmury, wyglądało jakby zbierało się na deszcz, jednak chmury nie były szare, tylko białe. Zignorowałam chłód naciągając bluzę, po czym skierowałam się do stajni. Tak odbyły się dwie pierwsze lekcje z krótką przerwą. Po tym odbyła się algebra - najbardziej znienawidzony przeze mnie przedmiot. Z tego uczyłam się najgorzej, a jednak udawało mi się wyciągnąć na koniec roku dobrą ocenę. Geografia, która później odbyła się w przeciwnej sali była łatwiejsza, tu także miałam dobre oceny. Ale w rzeczywistości nie potrafiłabym wskazać na mapie chyba żadnego kraju. Wróciliśmy do poprzedniej sali, gdzie miał tym razem odbyć się język francuski. Był on piękny i dla mnie bardzo łatwy. Niestety nie byłam aż taka zdolna, aby posługiwać się nim w życiu. Miałam tylko dobre oceny i tyle. Historia była dosyć ciężkim przedmiotem ze względu na ilość władców, przywilejów, nowych reform, wojen, a najgorsze i tak są daty. A teraz zacznie się najciekawsze. Miała odbyć się literatura, ostatnia lekcja i wolne. Weekend i w końcu będę mogła się wyspać. A co się okazuje? Że nikogo nie ma w klasie. Nie wiedziałam o co chodzi. Weszłam do klasy zaraz z dzwonkiem. Myślałam, ze jestem pierwsza w sali, ale w rzeczywistości po pięciu minutach nikt się nie zjawił. Nawet nauczyciel.
- No gdzie oni są?
Wyszłam z klasy z torbą i zaczęłam się zastanawiać o co chodzi. Chodziłam przez korytarz zaglądając do każdej klasy. Nie patrzyłam na nauczyciela, tylko na uczniów. Wolałam, żeby to oni mnie widzieli, niż nauczyciel i żeby mi się dostało. Po pięciu klasach nie odnalazłam swoją i dopiero gry zaczęłam wchodzić na drugie piętro zrobiłam bardzo ważną sprawę - zmieniliśmy klasę. Tak, po prostu oni zmienili klasę. Przecież jeszcze wczoraj rano Hana Santiago dawała nam znać na lekcji, że przejdziemy do innej klasy, gdyż tam ma jakieś rzeczy, które będą potrzebne na lekcji. Gdy zdałam sobie z tego sprawę z torbą na barku zaczęłam biec po schodach na drugie piętro, a następnie pędzić na drugi koniec korytarza. Tam otworzyłam drzwi i pojawiła się moja klasa.
- A gdzie to panienka była? - zapytała surowym głosem. Zamknęłam drzwi.
- Przepraszam za spóźnienie, ale zapomniałam, że zmieniliśmy klasę - odparłam z lekkim uśmiechem.
- Siadaj - tylko tyle warknęła.
Podeszłam do wolnej ławki i usiadłam na pustym miejscu. Wyjęłam książki, spisałam temat, jakąś notatkę i już zaczęłam się nudzić. Ale przynajmniej nie miałam żadnych kłopotów, prawda? Jest jakiś plus.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz