Prychnęłam teatralnie i dumnie zadzierając podbródek, wyszłam z pokoju. Moje dłonie kurczowo zacisnęły się na podręczniku do literatury, który mocno przyciskałam na piersi. Tak że jego ostre krawędzie wpijały mi się w obojczyk. Usłyszałam za plecami cichy, gardłowy śmiech i zacisnęłam usta w wąską linię. Na ogół nie przeszkadzały mi żarty z podtekstami, ale Harry nieświadomie ubódł jakąś wewnętrzną, nieodkrytą cząstkę mnie. Kiedy przeszłam obok niego, poczułam, że papierosy nieco wywietrzały, a zastąpił je jakiś inny zapach. Nie odpowiedziałam, bo pewnie wkopałabym się znacznie bardziej. Więc po prostu zatrzymałam się o krok od drzwi sypialni chłopaka, gdy mocował się z lekko zardzewiałym zamkiem. Teraz mogłam na spokojnie przyjrzeć się jego profilowi. Długie jak na mężczyznę rzęsy, pod którymi skryły się duże oczy, rzucały cień na policzki obsypane śniadymi piegami. W skupieniu komicznie marszczył brwi. Odgarnął z przystojnego czoła krótkie, brązowe włosy, napinając szczękę. Złapałam się na myśleniu, że był nawet ładny. Kiedy z triumfalnym uśmiechem wyjął klucz z drzwi, odwróciłam się prędko ku schodom, żeby nie dostrzegł bladego rumieńca, który owiał moje poliki.
- Tamten pierścionek... Czym on jest? - zapytałam znikąd, trzymając się barierki.
Jego ramiona wyraźnie się spięły, ale twarz nie zdradzała nadal niczego. Gdy zatrzymałam się na środkowym stopniu, Harry również przystanął, aby na mnie nie wpaść.
- Słuchaj no, została niecała minuta do lekcji, jeżeli się nie pośpieszysz, to będę musiał wziąć cię na ręce - Usta wykrzywiły mu się w zawadiackim grymasie.
Położył mi dłoń na plecach, tak jakby chciał mnie zepchnąć, lecz nie zrobił niczego. Przeszły mnie dreszcze.
- Jeszcze czego - fuknęłam i zbiegłam na parter.
Wszystkimi siłami próbowałam nie parsknąć śmiechem, kiedy udawał, że mnie goni. W ten sposób dotarliśmy pod klasę szybciej, niż zwykle. Zmusiłam się do głębszego oddechu, kładąc rękę na klamce, ale nie naciskając jej.
Harry?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz