niedziela, 25 września 2016

Od Annemarie CD Harrego

Zarzuciwszy sobie torbę na ramię, podniosłam słoneczne spojrzenie szarych oczu na piegowatą twarz chłopaka. Splotłam ze sobą palce moich dłoni, które zawisły nieopodal brzucha. Harry stał obok i przypatrywał mi się cierpliwie. Z sali, gdzie została tylko guwernantka, wyszliśmy jednocześnie, omal nie wpadając na siebie w progu. To, że za spóźnienie dostałam od nauczycielki jutro dwie godziny prac w ogrodzie zdążyło zejść już na drugi plan.
- Chodźmy za innymi! - poleciłam ze śmiechem, biorąc go od ramię i ciągnąc wyściełanym bordowym dywanem korytarzem.
- Nie wiesz jak trafić na następne zajęcia? - zapytał ze zdziwieniem, a w jego głosie pobrzmiewała lekka kpina.
Pokręciłam głową tak gwałtownie, że kosmyki włosów opadły mi bezładnie na czoło. Chłopak już sięgał, aby je odgarnąć, ale opamiętał się w ostatniej chwili. Zrobiłam krok do przodu, jednak on nadal stał w miejscu.
- Odwołali francuski - odrzekłam powoli i zerknęłam szybciutko za siebie, żeby sprawdzić czy inni studenci nie zniknęli nam z oczu. - Zamiast tego sprowadzili jakiegoś pana, który prowadzi lekcje tańców - wyjaśniłam, łapiąc uprzednio oddech.
Ciężko było powiedzieć, czy chłopak się cieszy, czy raczej złości, lecz z pewnością był zaskoczony. Nic dziwnego, profesor wspomniała o tym, zanim pojawił się w drzwiach. Nie byłam dobrą tancerką, ale znacznie bardziej nie przepadałam za francuskim.
- Tylko na dzisiaj? - zapytał, gdy biegliśmy za pozostałymi uczniami.
- Tak - wyspałam.
Dotarliśmy pod drzwi, których nigdy wcześniej nie widziałam. Miały delikatne, eleganckie zdobienia, ale farba odpadała już ze starego drewna. Kusiły mnie, by przesunąć po skrzydle opuszkami palców, jednak po chwili wahania podążyłam za Harrym. Stał już w tłumku podekscytowanych ludzi, nie podzielając ich entuzjazmu.
- Dobierzcie się pary. Zatańczymy tradycyjny taniec szkoły - odezwał się zgarbiony, siwiejący starszy pan, sama skóra i kości.
Dokładnie nie wiem, jak skończyłam w ramionach Harrego. Nieśmiało ułożyłam dłonie na silnych barkach chłopaka, podczas gdy jego obejmowały mnie w talii. Lecąca z magnetofonu melodia była prześliczna i usypiająca. Z klejącymi się powiekami, całkiem niechcący oparłam policzek na jego piersi.

Harry?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz