środa, 7 września 2016

Od Annemarie CD Natalie

Przynajmniej znałam jej imię. Pochyliłam się do przodu, pozwalając by moje oczy bezwolnie sunęły po kolejnych linijkach jakże nudnego tekstu. Zrezygnowana oparłam przedramiona na staroświeckim, chyba dość cennym biurku, nie zawracając sobie głowy niejaką Natalie. Wiaderko z kolorowymi gumami do żucia, które ze sobą taszczyła, z minuty na minutę coraz bardziej się zapełniało, ale Amerykanka nie narzekała. Cisza nie była tak uporczywa jak wcześniej, bo jakiś student wszedł do środka i skierował się do działu z mitologią, roznosząc odgłos kroków. Kiedy znalazł upragnioną książkę, obrzucił nas obie triumfującym spojrzeniem, potem wziął i sobie poszedł. Założyłam za ucho kosmyk włosów, chociaż nie opadły mi na oczy i zerknęłam na kończącą swoją pracę dziewczynę. Chciałam bezgłośnie wstać z miejsca, ale krzesło wydało z siebie głośne skrzypnięcie, na co skrzywiłam się nieco. Nie doczekawszy się żadnej reakcji ze strony Natalie, dotknęłam delikatnie jej ramienia, gdy podnosiła się z podłogi. Ciało blondynki drgnęło z zaskoczenia, lecz nie odezwała się ani słowem.
- Skończyłaś już? - zagadnęłam, starając się, aby zabrzmiało to uprzejmie.
- Tak - Kiwnęła niepewnie głową.
Nie musiałam się pytać - wiadro wyjątkowo brzydkiego koloru wypełnione było po brzegi. Niecierpliwiąc się, założyła ramiona na piersi. Na razie jednak nic nie wskazywało na to, że zamierza się przepchnąć do wyjścia, więc uznałam to za dobry znak.
- Napisałaś wypracowanie na literaturę? - Dość żałośnie szło mi podtrzymywanie rozmowy.
Przez twarz dziewczyny przemknęło zaskoczenie, ale bardzo szybko zastąpiła je rzeczowa obojętność. Zaczęłam wątpić, czy damy radę się dogadać.
- To? - Wskazała palcem na arkusz papieru, który dzierżyłam w prawej dłoni.
- O Ronaldzie Thomasie - dodałam i uniosłam w połowie zapisaną kartkę na wysokość jej oczu.
Pisanie jak zwykle szło mi jak krew z nosa, ale tyle powinno wystarczyć. Musiało wystarczyć.
- Ach, to - odparła od niechcenia, postawiwszy efekt swojej pracy u stóp.
Zdjęła brudne rękawiczki i potarła o siebie dłonie.
- Nie, jeszcze nie - mruknęła, oglądając swoje paznokcie.
- Jeśli chcesz mogę dać ci tą książkę, z której korzystałam - zaproponowałam. - Musisz się śpieszyć, bo zaraz idziemy na kolację - przypomniałam, unosząc nieznacznie kąciki ust.

Natalie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz