niedziela, 11 września 2016

Od Annemarie CD Natalie

Niebywale szybko jak na siebie przywykłam do ignorancji ze strony Natalie. Nie będzie jej na kolacji, to nic nowego. Przypomniałam sobie, że względnie przecież rzadko widuję ją na posiłkach. Czym ta dziewczyna się żywi? Pokręciłam lekko głową i lżejsza o grubą książkę, którą podarowałam Amerykance, wymaszerowałam z biblioteki, uprzednio żegnając się uprzejmie z kobietą siedzącą za biurkiem większym niż pozostałe. Nigdy nie przepadałam za czytaniem, o wiele lepiej czułam się z fartuchem i garnkiem przy boku. Moje nieosłonięte rękawem ramiona owiał zimny podmuch wiatru, który dostał się na korytarz przez otwarte drzwi wejściowe. Sennie wdrapałam się po schodach na piętro, gdzie mieściły się sypialnie.

- Dosypałaś cukru? - Gosposia energicznym ruchem odsunęła mnie od metalowego gara i nachyliła się nad jego zawartością.
- Tak, 4 szklanki - odparłam szybciutko, wycierając dłonie o bawełniany fartuch w szkocką kratę.
Isabelle pochwyciła opakowanie cukru i przechyliła je nad bulgoczącym przetworem, kompletnie ignorując moje słowa. Nigdy nie przegapiłabym możliwości pokrzątania się po kuchni, nawet jeśli wiązało się to z nienaturalnie wczesną pobudką. Powstrzymałam ziewnięcie, przyglądając się poczynaniom starszej kobiety. Zamieszała w garnku, po czym bez ostrzeżenia wepchnęła mi drewnianą łyżkę śliwkowych konfitur do ust.
- I jak? - Uśmiechnęła się zachęcająco, kiedy mlaszcząc, smakowałam powidła.
Słodycz zalepiła mi buzię, więc tylko z uznaniem pokiwałam głową i poklepałam się po brzuchu.
- No, muszę zacząć roznosić śniadanie, bo dzieciaki zaraz będą się schodzić - Ton, jakiego użyła, sugerował, że gosposia rzeczywiście czerpała radość ze swojej pracy.
Uniosłam delikatnie kąciki ust, bo to było... urocze. Kobieta pośpiesznie wyniosła z kuchni parujący dzbanek herbaty i koszyk z białym pieczywem. Odwiesiłam pożyczony fartuszek na haczyk i żeby nie przeszkadzać starszej pani, udałam się do kawiarni, gdzie martwą ciszę powoli wypierały rozmowy pierwszych uczniów. Bez pośpiechu przesunęłam wzrokiem po nieznajomych twarzach, które oględnie mówiąc kojarzyłam tylko z widzenia i nagle zamarłam, ujrzawszy odwróconą do mnie tyłem blondynkę. Z któregoś stołu zwinęłam herbatę i bez zaproszenia dosiadłam się do niemal nadal śpiącej Natalie.
- Dzień dobry - zagabnęłam, śmiało zaglądając jej w oczy.
Otoczyłam dłońmi kubek letniej herbaty i ziewnęłam niewyspana.

Natalie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz