Uwielbiam wtorki. Pomimo wczesnego wstawania, które nie służy za bardzo mojemu zdrowiu i stanu samopoczucia, we wtorek mam ochotę wstać z łóżka. Lekcje zaczynam o ósmej, ale po czterech godzinach, w tym dwóch literatury, której nienawidzę, kończę zajęcia. Wszystko dzięki zwolnieniu z zajęć jazdy konnej.
Jak już mówiłem, pobudka o godzinie siódmej to istna męczarnia dla mnie. Budzik, który specjalnie wieczorem ustawiłem w najdalej oddalonym punkcie od mojego łóżka, wył przeraźliwie. Nakryłem się kołdrą i zdusiłem krzyk w poduszkę. Alarm świdrował wnętrze mojej głowy, więc jak najszybciej wyskoczyłem z posłania i rzuciłem się z rękoma na urządzenie. Jednym sprawnym ruchem sprawiłem, że umilkło. Odstawiłem je delikatnie z powrotem i nakręciłem. Szkoda było mi czasu, więc z nierozpakowanej jeszcze walizki wyjąłem czysty t-shirt i jakieś zwykłe jeansy. Przed wyjściem spryskałem się perfumami i założyłem swojego złotego rolexa na prawą rękę, chociaż powinno się nosić zegarki na lewej. Na korytarzu panowała jeszcze cisza, więc istniała nadzieja, że będę jednym z pierwszych, którzy zjawią się na śniadaniu. Nie myliłem się. Przy stoliku, umiejscowionym w kącie sali siedział jakiś chłopak zajadając się jajecznicą. Ja jednak wybrałem dzisiaj coś lżejszego - croissanta i oczywiście kubełek kawy. Delektując się posiłkiem, przejrzałem pocztę na telefonie oraz social media. Trzymając w ręku naczynie pełne wrzątku scrollowałem tablicę na facebooku. Mój były najlepszy przyjaciel miał wczoraj urodziny, jak mogłem zapomnieć. Główna strona zawalona była zdjęciami z imprezki. Przełknąłem porcję napoju, jednak na tyle niezdarnie, że część wylałem na stół i na spodnie. Podniosłem się szybko i opuściłem stołówkę, do której schodziło się coraz więcej uczniów. Miałem jeszcze kwadrans, więc na spokojnie przebrałem ubrudzone odzienie i zabierając potrzebne na pierwszą lekcje książki, opuściłem już po raz drugi tego ranka mój pokój, z moim łóżeczkiem, które jakby krzyczało, żebym do niego wrócił.
Do sali, w której odbywać miała się algebra trafiłem bez problemu i w dodatku idealnie na czas. Dzwonek zadzwonił, kiedy ja stanąłem przed drzwiami. Uczniowie stłoczeni przy wejściu do klasy, weszli do środka i zajęli swoje miejsca. Ja zrobiłem to jako ostatni. Wypatrzyłem sobie miejsce w ostatniej ławce, które zostało wolne, i zająłem miejsce. Nauczyciel na chwilę opuścił pomieszczenie, więc wśród nastolatków zapanowało lekkie zamieszanie.
- Przepraszam, mógłbyś podać mi ołówek? Leży dokładnie, pod twoim krzesłem... - wyrwał mnie z zamyślenia głos dziewczyny, siedzącej przede mną.
<Elizabeth?Natalie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz