niedziela, 25 września 2016

Od Katherine CD Flynna

Skończyłam głaskać wszystkie konie i wyszłam ze stajni kierując się w stronę budynku Uniwersytetu. Byłam bardzo głodna i niecierpliwie spoglądałam na zegarek. Została jeszcze godzina do obiadokolacji. Postanowiłam pójść do swojego pokoju i zacząć się rozpakowywać. W szybkim tempie pokonałam schody, potykając się o ostatni stopień. Runęłam na twardą podłogę. Wstałam niezdarnie. Zdarłam sobie łokcie i krew spływała powoli po moich rękach. Podwinęłam nogawki spodni, żeby sprawdzić czy kolana też są zdarte. Były. Syknęłam z bólu. Głupie schody. Krew niezwykle szybko zastygła, a jeszcze szybciej przestałam odczuwać ból, więc w końcu poszłam do pokoju, aby zaraz pójść na obiadokolację zapominając o ranach. Po drodze do kawiarni mój wzrok przykuwały roślinki, które wcale nie wyglądały na podlane. Weszłam do kawiarni i odszukałam wzrokiem Flynna. Siedział sam przy jednym ze stolików.
-Hej, jak poszło podlewanie roślinek?-spytałam kładąc łokcie umazane zaschniętą krwią na stoliku.

<Flynn?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz