Zaraz po odniesieniu tej głupiej książki, wybrałam się do stajni. Dawno nie jeździłam, a miałam ochotę chociaż po przebywać z końmi. Kto mi w końcu zabroni? Ta... chyba tłum uczniów. Tak. Dobrze przeczytałeś - tłum uczniów. Gdy tylko wyszłam z budynku i skierowałam się do stajni, mój wzrok przykuł tłum uczniów, którzy okrążyli jakąś furgonetkę. Niestety mój wzrok nie pozwalał mi ujrzenia tego, czego inni widzą. Zdenerwowana tym faktem zaczęłam się przepychać między ludźmi, aż znalazłam się na przodzie. Zignorowałam wszystkie złowrogie spojrzenia, czy pogróżki, wyzwiska kierowane w moją stronę. Wyprostowałam się dopiero wtedy, gdy byłam na samym przodzie i zobaczyłam gniadą klacz, zapewne rasy angielskiej. Była piękna, jak i nie okiełznana. Zaczęła wierzgać i stawać dęba. Stajenny miał nawet problem z utrzymaniem jej, jednak pomogło mu trzech mężczyzn, którzy wyszli parę sekund temu z samochodu. Po chwili usłyszałam jakąś kobietę, chyba dyrektorka. Poprosiła o miejsce dla siebie. Większość się odsunęła, ale ja byłam w tej drugiej grupie, która dalej stała w miejscu jak wryci w ziemię. Przechyliłam delikatnie głowę w bok, gdy moje spojrzenie i klaczy się skrzyżowały. Była piękna. Z tego co słyszałam nazywali ją Nebula. Jak mogli tak oszpecić konia? to nie dorzeczne. Aż chciałam ich wyzwać, ale się opanowałam. Dlaczego? Po zaraz wszyscy uczniowie zaczęli odchodzić co przykuła na chwilę moją uwagę. Zaczynali się rozchodzić, a gdy ponownie spojrzałam na konia i ludzi przy nim, zapomniałam o mojej złości. Dyrektorka rozmawiała z jednym człowiekiem, a reszta zaczęła odprowadzać konia do stajni.
<Annemaria?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz