niedziela, 18 września 2016

Od Flynna CD Katherine

Podrapałem się w zamyśleniu po głowie, zastanawiając się jak powiedzieć rudowłosej, że nie przepadam za końmi. Pewnie nawet gdyby nie alergia nie byłbym miłośnikiem zwierząt. Wyciągnąłem długie ręce do góry, przeciągając się powoli, żeby zaoszczędzić na czasie. Ale dziewczyna była tak podniecona, że nawet tego nie dostrzegła.
- Ten jest spoko - Wskazałem kciukiem na pierwszego lepszego konia.
Katherine kiwnęła twierdząco głową i chyba oczekiwała na jakieś poświadczenie tego, co powiedziałem. Wzruszyłem tylko ramionami i od niechcenia podszedłem do boksu gniadego ogiera, by niepewnie przesunąć opuszkami palców po jego pysku. Wszystko byłoby dość wiarygodne, gdyby nagle drobinki kurzu, czy jak tam to opisywał mój alergolog, nie zakręciły mnie w nosie. Zbyt późno przycisnąłem rękaw swetra do twarzy i głośno kichnąłem. Kilka końskich głów wyjrzało, aby sprawdzić co wydało ten hałas.
- Wybacz - mruknąłem, odruchowo unosząc barki. - Coś mnie dorwało. To przez tą pogodę - Potarłem zaczerwienione oczy.
- Nie ma sprawy, ostatnio rzeczywiście jest tu zimno - odparła niczego nie podejrzewając albo tak mi się zdawało.
Zbliżyła się do konia, którego przypadkowo określiłem jako swojego ulubionego i spokojnie pogładziła go po chrapach. Jej ruchu były delikatne i czułe, zupełnie jakby robiła to od zawsze.
- Co dzisiaj mamy? Niedzielę? - przerwałem ciszę.
- Sobotę - poprawiła mnie z leciutkim uśmiechem. - A co?
- Dziś jest moja kolej, żeby podlać roślinki - Rozłożyłem ręce i nic nie poradziłem na to, że uśmiechnąłem się zawadiacko.
Dziewczyna przerwała dotąd wykonywaną czynność i zerknęła na mnie z powątpiewaniem.
- To znaczy, że musisz iść? - zapytała, unosząc jedną brew.
- Ta, do zobaczenia na obiadokolacji albo wcześniej - Mrugnąłem i nieco zbyt szybko wyszedłem ze stajni.
Całą powrotną drogę do budynku kichałem jak opętany. Wykorzystałem całe opakowanie chusteczek.

Kat?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz