Jestem tu zaledwie od dwóch dni, a w moim pokoju panuje taki bałagan jakbym urzędowała tu od dobrych kilku miesięcy i wogóle nie sprzątała.
~*~
Podniosłam głowę z poduszki. Spojrzałam na zegar. 7:47.
~Kurde. Spóźnię się~ pomyślałam i zerwałam się z łóżka. Umyłam się i ubrałam w rekordowym dla mnie tępie. Ale i tak byłam spóźniona. Zegar pokazywał 7:56. Spojrzałam na plan lekcji. Mam historię, 2x francuski, algebra, geografia, literatura i jazda konna. A No i jeszcze te dodatkowe zajęcia. Czekaj. Czekaj. Na co ja się zapisałam? Chyba klub gotowania.
Jak na złość, nie wspomnę już o fakcie, że byłam spóźniona, mój zeszyt od geografii gdzieś zniknął, książka od historii postanowiła się przejść i wogóle wszytko było nie tam gdzie trzeba. Wychodząc, w polowe nie przygotowana do lekcji, obiecałam sobie, że jak wrócę musze posprzątać. Szybko zeszłam na dolne piętro i zaczęły się poszukiwania sali do historii. Nie miałam bladego pojęcia gdzie może być sala lub też może kto udzielnym mi wskazówek. Nie zabrałam nikogo, ale może to i dobrze? Szlam szybkim krokiem. Jakoś to co stało przede mną nie miało znaczenia, a jak się okazało, powinno. Z tego całego zamotania wpadłam na jakiegoś chłopaka.
-Przepraszam- wymamrotałam i spuściłam głowę w dół
<Taylor?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz